Magiczny ślub | Fotograf ślubny Rzeszów
Fotograf ślubny Rzeszów
Ostatni materiał, zamykający sezon ślubny 2019, był dla mnie jednym z tych, które na długo utkwią mi w pamięci. Gdy przed obiektywem staje osoba z branży, czyli inny fotograf ślubny, to chyba każdy z nas czuje lekki stres. Wykonując zdjęcia dla PARY fotografów, to stres również się podwaja.
Ale od początku…
A… zapomniałbym! Paulina i Maciek są przyjaciółmi Doroty, z którą na co dzień współpracuję w Telewizji Lokalnej TVL i która na ich ślub była zaproszona. Wiem, że dla niej te fotografie też były ważne, więc stres był w ostatecznym rozrachunku nawet POTRÓJNY!
Dobra, koniec o stresie.
To były moje pierwsze przygotowania, które rozpocząłem od wizyty u rzeszowskiego barbera o fajnej nazwie „Ja Ci to poprawię”. Wyciągnąłem aparat, powiedziałem sobie: już czas, teraz będzie ogień. Działaj! Uwiecznianie tego wyjątkowego dnia w życiu pary fotografów ślubnych Pauliny i Macieja rozpoczęło się więc na dobre. Kilka szybkich zdjęć podczas strzyżenia i wpadłem w swój rytm. Kolejny punkt – mieszkanie pary młodej, gdzie czekała na mnie Paulina. Gdy tam dotarłem, była w trakcie przygotowań – przyjaciel Pauliny z czasów studiów już tworzył jej fryzurę.
Jedno, dwa zdjęcia i zająłem się detalami ślubnymi.
Przygotowania poszły bardzo sprawnie i nadszedł czas na przemieszczenie się do kościoła pw. Świętego Krzyża w centrum Rzeszowa. Było zimno, no bo to przecież grudzień, ale wszyscy goście dzielnie czekali przed kościołem, aby powitać Parę Młodą. W środku było już ciepło i przyjemnie, wszyscy byli uśmiechnięci i podekscytowani całym wydarzeniem. Na dodatek wciąż było czuć atmosferę minionych Świąt Bożego Narodzenia.
Plener w dniu ślubu.
Pomysł Pary Młodej. Czy uda się go zrealizować? Wszystko oczywiście miało zależeć od pogody. Grudniowa bywa kapryśna.
Paulina i Maciej przyjęli sakrament małżeństwa a ja zacząłem myśleć o tym plenerze. Wciąż było zimno, była lekka mżawka, ale zapytałem: Paulina, działamy? Odpowiedź brzmiała: Oczywiście! Ja jestem zdeterminowana, działamy! Ruszyliśmy.
Parze Młodej zależało, aby uchwycić świąteczną atmosferę panującą na rzeszowskim Rynku. Niestety, to nie był jeszcze czas na rozświetlenie ozdób świątecznych, było zbyt wcześnie i jasno, ale myślę, że mimo to daliśmy radę i zdjęcia z pleneru oddają to, na czym Parze Młodej zależało.
Kolejny punkt – Rzeszów, restauracja „Dworzysko”
Zmarznięci, ale zadowoleni, że udało się zrobić zdjęcia w plenerze, ruszyliśmy do restauracji „Dworzysko”. Tutaj: powitanie przez rodziców, obiad, szybki pierwszy taniec i zabawa na całego! Na parkiecie ogień, więc i ja mogłem poszaleć z kadrami. W przerwie między setami muzycznymi, wyskoczyliśmy jeszcze na zdjęcia nocne przed lokalem i tu – niespodzianka! Specjalnie dla Pauliny i Maćka, jak na zamówienie… spadł śnieg! Tylko jego brakowało, do pełni świątecznego klimatu.
Podsumowując:
Na ten reportaż ślubny jechałem z czystą głową i w pełnym skupieniu. Czułem, że mimo doświadczenia, coś może mnie zaskoczyć i liczyłem się z tym. Byłem na to gotowy. Po oddaniu materiału Parze Młodej poprosiłem, by ocenili go dwojako – jako Para Młoda i jako fotografowie. Nie ukrywam, że z zadowoleniem, ale też z ulgą czytałem wiadomość od Pauliny, w której wyraziła to, co dla mnie było najważniejsze –zadowolenie z odebranego materiału.
Paulino i Maćku, życzę Wam wszystkiego, co najlepsze. Cieszę się, że obdarzyliście mnie zaufaniem, decydując, że to właśnie ja będę towarzyszył Wam z aparatem w dniu Waszego Ślubu. Wielkie dzięki za ten dzień, każdą emocję i nowe doświadczenie!
fotograf ślubny Rzeszów
profesjonalny fotograf ślubny Rzeszów, fotograf ślubny Tarnobrzeg, fotograf ślubny Sandomierz, fotograf ślubny Stalowa Wola
Pingback: Jak wybrać fotografa ślubnego? | Mariusz Dyszlewski Fotograf ślubny |Mariusz Dyszlewski FOTOGRAF | fotografia ślubna pełna Waszego światła